Wczoraj rano nie musiałam nastawiać budzika. Mieliśmy 1 marca, wiedziałam, że o godz. 8.00 rozpocznie się pierwszy pokaz petard na Placu Ratuszowym w Walencji, który ogłasza początek przygotowań do Święta Ognia, czyli Las Fallas. Już niebawem powietrze wypełni zapach prochu, a o godz. 14:00 jedząc obiad będzie mi towarzyszył huk z pokazu pirotechnicznego petard mascleta, który od 1 do 19 marca będzie organizowany na tym samym Placu Ratuszowym. Wszyscy Hiszpanie wiedzą, że mieszkańcy Walencji to piromani i mają wyjątkową słabość do ognia i pokazów pirotechnicznych.
Dla mnie to również tradycjonaliści, którzy zamienili niewielkie wydarzenie z XVI wieku na cześć swojego patrona świętego Józefa, w ogromną imprezę, w której uczestniczą całe rodziny i stowarzyszenia sąsiadów. Już niedługo będą paradować po ulicach w tradycyjnych strojach z innej epoki i bawić się całe dnie i noce na ulicach miasta.
Największymi ( dosłownie ) bohaterami są jednak figury, czyli Las Fallas, które ustawiane są w kilkuset miejscach na ulicach, rondach miasta i są w centrum zainteresowania oraz tematem do rozmów.
Figury, nazywane ninots mogą osiągać wysokość nawet 24m i przedstawiają karykaturalne postacie znanych polityków, artystów, aktywistów czy też zwykłych ludzi i w sposób satyryczny komentują obecną sytuację w kraju i na świecie. Jest to swobodna forma obserwacji tego co dzieje się w naszym społeczeństwie i wytykanie naszych wad. Figury zachwycają swoją różnorodnością, rozmiarami i kreatywnością. Za tą sztuką kryją się wielcy artyści, Artistas Falleros, którzy realizują swoje pomysły na zlecenie stowarzyszeń sąsiadów z dzielnicy. W bardzo artystyczny i satyryczny sposób komentują nasze zachowania w społeczeństwie.
Zanim jednak Las Fallas zostaną ustawione na ulicach 15 oraz 16 marca, a potem finalnie spalone, postanowiłam wcześniej podejrzeć jak pracują artyści i jak wygląda proces tworzenia figury od podstaw.
Z biegiem dekad, figur było coraz więcej i osiągały coraz większe rozmiary. W latach 50. XX w. postanowiono zbudować specjalna przestrzeń, gdzie artyści mogli oddać się swojej fantazji, której granice wyznaczały oczywiście pieniądze i wytyczne każdego stowarzyszenia i komisji. Powstały specjalne warsztaty, dowodzone przez głównego artystę. Razem z nim współpracują jeszcze inni malarze i rzeźbiarze.
Ok. 70% figur powstaje właśnie tam, w Walencji na poligonie w części Benicalap. Przygotowania zaczynają niektórzy już w maju (10 miesięcy wcześniej!), pozostali, którzy realizują zamówienia na mniejsze figury, o mniejszym budżecie, dopiero w październiku, listopadzie.
Obecnie powstaje ok. 700 rożnych kompozycji figur (licząc duże i małe, dziecięce). Koszt wykonania największych egzemplarzy wynosi nawet 150–200 tyś. euro! Aż ciężko w to uwierzyć, że to wszystko pójdzie z dymem w noc z 19 na 20 marca. Można sobie zadać pytanie dlaczego i po co..
Las Fallas reprezentują coś z czego my się śmiejemy, krytykujemy, coś czego nie chcemy. Początkiem tradycji były przedwiosenne porządki w warsztatach stolarskich, kiedy paliło się wszystko co już nie było potrzebne w dniu Świętego Józefa, łącznie z drewnianymi świecznikami, latarniami.
Z czasem z kawałków drewna zaczęto budować kukły, którym zakładano ubranie i przybierano twarze sąsiadów, których nie lubimy, burmistrza, starosty, którego rządy nie koniecznie nam się podobają. Dzisiaj jest to Trump , znienawidzony przez wielu Hiszpanów czy skorumpowani politycy. Palimy to czego już nie chcemy. Czasem jednak są to piękne postacie, które bez powodu kończą w płomieniach ognia. Niektóre może liczą, że dzięki temu zostaną ocalone. Figury były coraz większe, zamieniono więc drewno na karton, gips a obecnie najpopularniejszy materiał to styropian. Pozwala na budowanie lżejszych i większych konstrukcji.
Każda osoba należąca do stowarzyszenia zobowiązuje się płacić miesięczną składkę na budżet swojego zgrupowania (np. 50€), wybierają artystę i z tych pieniędzy składają mu zamówienie na 2 kompozycje figur : Falla Grande (duża ) i Falla Infantil ( dziecięca) . Artyści z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem zabierają się do pracy i tworzą rzeźby. Z każdej kompozycji wybierana jest jedna figura, która będzie reprezentować zgrupowania na wystawie Ninots w Centrum Sztuki i Nauki miesiąc przed rozpoczęciem Święta Ognia.
Każda z osób odwiedzających wystawę może brać udział w głosowaniu i zdecydować, która Falla zostanie ocalona od płomieni. 17 marca zostają ogłoszone wyniki i przyznają nagrody w różnych kategoriach. La Falla, która zwycięży, zostanie uratowana przed spaleniem i ustawiona w Muzeum Fallero.
Pozostałe arcydzieła w nocy z 19 na 20 marca pójdą z dymem, tzw. LA CREMA. O godz. 23:00 rozpoczyna się palenie dziecięcych figur, a o północy dużych. Wydaje się, że całe miasto płonie, w 400 różnych punktach wybucha ogień, zaraz obok samych budynków miasta, polewanych przez strażaków wodą, aby nie doszło do niekontrolowanego pożaru. Jak to się dzieje, że pali się sama Falla, a nie okoliczne budynki? Do dzisiaj nie mogę zrozumieć. Strach przed ogniem nie istnieje. A tradycja ma już długą historie..
Podczas mojego pierwszego pobytu na Las Fallas weszłam po północy na dach wieżowca i podziwiałam jak „pali sie” całe miasto. Najlepiej jednak poczuć ogień przed sama Fallą. Ciekawość ciągnie do stania w pierwszej linii, jednak po 5 min od zapalenia figury, chce się uciekać do ostatniego rzędu, bo ma się wrażenie, że płomienie przypalają bardziej niż hiszpańskie słońce podczas upalnego dnia na plaży.
Pomyślcie jak przyjemnie jest słuchać odgłosów palonego drewna w kominku… A teraz wyobraźcie sobie kominek, który ma wysokość 20 m, a Wy stoicie w bezpiecznym miejscu , w towarzystwie zastępów strażaków i podziwiacie jak wszystko co złe i co nam się nie podoba idzie z dymem i znika!